Czwartkowe refleksje

Dzisiaj przestał mi działać magnetyczny kabelek do telefonu. Zanudzę się w pracy, albo wydam na nowy więcej niż zarobiłem przez cały dzień. Albo w ostateczności użyję zwykłego, przez co gniazdko microusb zostanie dosłownie rozruchane, a mój telefon jest dość unikatowy i nigdzie nie dostanę części zamiennych. Dzisiaj ubrałem się za ciepło. Nie lubię takiej pogody. Ciągle pada, jednak temperatura jest ciepła. Można by rzec, że to ciepły letni deszcz, jednak wiatr sprawia, że jest zimno. Chodzę w kurtce. Ludzie jedzą lody. Moje buty szybko nasiąkają wodą. W ogóle wszystkie moje ubrania nie nadążają schnąć. Nie pomogły nawet nałożone na skarpetę reklamówki, które się drą. Ma padać podobno jeszcze przez trzy tygodnie. Dawniej lubiłem deszcz, o ile nie musiałem na nim stać.
 Przychodzę do domu, a tam armagedon, nieład i nieporządek. Siedzi w szkole rodzenia moja kochana sprzątaczka. Rano przestał działać mobilny internet, który i tak ledwo zipie. Dzisiaj niby otwarty był punkt warsztatowy, do którego chciałem podejść, ale byłem tak zmęczony, że nie miałem na to siły. Na śmietniku znalazłem koraliki. Boję się lekko, czy moje antybiotyki nie osłabiają mojej odporności na tyle, by było to dla mnie potencjalnie szkodliwe, oraz o to, czy babsko przechodzące obok to widziało, chociaż w sumie to niech sobie myśli, żem śmieciarz, nie zależy mi na jej zdaniu. Korale wplotę w długie, męskie włosy. A w warsztacie przy pomocy otwornicy, pirografu frezarki chciałem zrobić własne. Oczekuję na przyjście matki mojego dziecka ze szkoły rodzenia pisząc ten wpis.
Coraz bardziej nienawidzę komornika, który zajął mi pensję. Boję się o przyszłość finansową swoją i swojego przyszłego dziecka. Jego matka, a moja kobieta pewnie po raz kolejny mnie zdradzi. I szefa, który miał na mnie nakrzyczeć, bo wczoraj się spóźniłem, bo pomyliłem drogę powrotną do biura, a nie nakrzyczał. Zaczynam sam o sobie myśleć, że jestem nieudacznikiem. Jutro muszę iść do dentysty i jedyna

Komentarze